3 stycznia 2015
Przychodnie zamknięte są na znak protestu. Lekarzom pierwszego kontaktu chodzi o to by wymusić na NFZ i ministrze zdrowia lepsze warunki kontraktów na ten rok. Rozmowy z Porozumieniem Zielonogórskim, które zrzesza 13 tys. lekarzy rodzinnych zakończyły się niepowodzeniem, ale lekarze rodzinni nie poddają się.
Prezes dolnośląskiego oddziału Porozumienia Zielonogórskiego Wiktor Wolfson:
– Mamy nadzieję, że ministrowi zdrowia wróci rozsądek, przystąpi z nami do rozmów i znajdziemy dobre rozwiązanie. My jesteśmy gotowi, żeby się spotkać i negocjować. Powołany przez nas sztab kryzysowy jest w Warszawie i czeka na sygnał ministra.
Na razie nie wiadomo jednak, czy minister podejmie rozmowy z lekarzami.
Prezes dolnośląskiego PZ zaznacza, że sposób w jaki ministerstwo i NFZ chcą wpłynąć na lekarzy z PZ jest skandaliczną metodą zastraszania i szantażowania środowiska. – Do niemal wszystkich placówek wydzwania NFZ i zapowiada kontrole, a minister grozi, że pacjenci odejdą i nie wrócą – mówi Wolfson. Dodaje, że od pacjentów dostajemy raczej sygnały solidarności niż
zniecierpliwienia. Nawet oni widzą, że to minister zdrowia mija się z prawdą.
Wolfson podkreśla: – Nasza sytuacja jest bardzo trudna i niezręczna. Przecież chcemy pracować i realizować swoją misję. Ale nie możemy się zgodzić, by cała odpowiedzialność za złe przepisy prawne spadła na nasze środowisko. To nie pomoże pacjentom. Wręcz przeciwnie.
– Część środowiska wystraszyła się i podpisała umowy. Ale z drugiej strony docierają do mnie wiadomości, że przychodnie, które mają podpisaną umowę z NFZ również zdecydowało się dziś zaprotestować przeciwko pakietowi onkologicznemu zamykając swoje przychodnie. Tak jest np. w kilku placówkach w Kłodzku – mówi Wolfson.